Po odpowiednich działaniach przygotowawczych – uprawa ziemi i okrycie nową folią naszego tunelu, można było przejść do dalszych działań. Nasionka ogórków i pomidorów wsiane do małych kubków, w swoim czasie wyrosły już na tyle, że można było je przesadzić do naszego „tunelu z folii”. Pozostaje nam tylko plewienie chwastów, podlewanie, no i czekać na dalszy wzrost i pierwsze owoce. Wszystko jak do tej pory „szło jak po maśle”, ale… Zawsze musi być jakieś „ale”.
Naszym „ale” okazały się być wredne szkodniki. Nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak, jednak ci mali niszczyciele dowiedzieli się o naszych smacznych roślinkach, i pod osłona nocy, ukradkiem „zajęły” się naszą uprawą. Ślady ich działalności szybko można było zauważyć, gdyż skutecznie niweczyły naszą ofiarną pracę. Te potwory po prostu żarły maleńkie niewinne zielone listki ogórków bez najmniejszej litości, i jakby tego było mało, dodatkowo zabrały się za łodygi. Stało się jasne, że jeśli nie opanujemy sytuacji z naszych przyszłych zbiorów będą nici.
Tak więc wojna!!!
Latarki
do ręki i na nocne zwiady… taaak… i wszystko jasne.
Jeszcze tej samej nocy przeszliśmy do kontrataku i wróg poniósł dotkliwe straty.
Niestety, rozbite odziały wroga po wycofaniu się na jeden dzień, przegrupowały się
i podjęły walką na nowo. Zmieniły jednak strategię, już nie atakują całą chmarą
lecz w partyzantce, w małych oddziałach od trzech do pięciu. Mają jednak pecha bo
na posterunku jest zawsze czołowy zwiadowca - ks. Krzysztof - każdej nocy
daje im nieźle do wiwatu.
Musimy być jednak
czujni – wróg nie śpi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz