Choć wiele tysięcy kilometrów dzieli Peru od Polski i klimat i kultura inna, to kalendarz jednak ten sam.
Święta Narodzenia
Pańskiego po raz kolejny odkryją przed nami tajemnicę Bożego Wcielenia - „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”.
Tę radosną nowinę trzeba nam głosić zawsze i wszędzie, głosić słowem i życiem –
to zadanie nie tylko misjonarza ale każdego
chrześcijanina. Oby ludzie, którzy nas spotykają na drodze swojego życia zawsze
widzieli w nas świadków Chrystusa.
W polskich
domach przygotowania do świąt z pewnością idą już pełną parą. Ostatnie zakupy,
sprzątanie, już karpik w wannie sobie pływa, zapach przygotowywanych potraw i
placków unosi się po domu i choinka czeka już na swe przybranie… ŚWIĘTA.
Dla
misjonarza to szczególny czas – daleko od domu, od rodziny, w innej kulturze, w
innym klimacie, często sam przy wigilijnym stole. Jednak zawsze myślami blisko
swych rodzinnych stron. I nie tylko myślami J
smakiem potraw też.
Przynajmniej tych niektórych J Będą więc krokiety z barszczykiem i zupa grzybowa, jedynie zamiast karpia będzie pstrąg. Choinka już ubrana i szopka postawiona… tylko czekać na pierwszą gwiazdkę…J - z tą gwiazdką trochę przesadziłem.
Wigilijną Kolację zjemy w Pampas trochę wcześniej, a po niej w drogę - muszę dojechać do swojej parafii w Salcabambie - w święta, więc będę sam z moimi parafianami –podobnie jak Ks. Krzysztof, który już wyjechał do swojej parafii. W pampas zostanie jedynie ks. Robert – cóż taki już los misjonarza.
Będzie też uroczysta Pasterka, czyli Misa de Gallo - „msza koguta” a po niej spotkanie z parafianami. No a później zjem przywiezionego ze sobą krokieta, zaśpiewam polską kolędę, cieplutko wspomnę klimat „polskich świąt”, podziękuję Dobremu Bogu za kolejny dzień i … będę czekał na piękny sen J
Przynajmniej tych niektórych J Będą więc krokiety z barszczykiem i zupa grzybowa, jedynie zamiast karpia będzie pstrąg. Choinka już ubrana i szopka postawiona… tylko czekać na pierwszą gwiazdkę…J - z tą gwiazdką trochę przesadziłem.
J krokiety w ręku ks. Krzysztofa |
Wigilijną Kolację zjemy w Pampas trochę wcześniej, a po niej w drogę - muszę dojechać do swojej parafii w Salcabambie - w święta, więc będę sam z moimi parafianami –podobnie jak Ks. Krzysztof, który już wyjechał do swojej parafii. W pampas zostanie jedynie ks. Robert – cóż taki już los misjonarza.
Będzie też uroczysta Pasterka, czyli Misa de Gallo - „msza koguta” a po niej spotkanie z parafianami. No a później zjem przywiezionego ze sobą krokieta, zaśpiewam polską kolędę, cieplutko wspomnę klimat „polskich świąt”, podziękuję Dobremu Bogu za kolejny dzień i … będę czekał na piękny sen J
Piekne te krokietki, prosze ksiedza! I widze, ze chleb tez sami pieczecie :) Wszystkiego dobrego - opolska diecezjanka z NY.
OdpowiedzUsuń