23 Października, Niedziela
Godzina 6.00 w pełnym rynsztunku
ruszamy z Robertem w drogę do parafii, teraz też i mojej, do Pampas. Doświadczenie
ruchu ulicznego w Limie pozostanie w mej pamięci na długo. Miasto już tętni życiem. Mimo to udaje się
nam bez większych problemów wyjechać z Limy w dobrym tępię. Po drodze jest
czas, by się wzajemnie bardziej poznać, do tej pory znaliśmy się z Robertem
tylko z maili. Z każdym kilometrem bliżej celu. Mogę podziwiać piękne krajobrazy
kontrastujące mocno z brudnymi, pełnymi śmieci poboczami. Obraz mijanych
miejscowości raczej nie zachwycał swą estetyką. Bieda czasem aż nadto widoczna.
Ludzie o twarzach z których nie potrafię jeszcze nic odczytać. Trochę smutny
widok. Ogromne kontrasty, z jednej strony potęga, piękno i majestat gór z
drugiej brudne, obskurne ulice i zabudowy, bieda ludzi.
Stan drogi generalnie dobry nie
licząc nieprzyjemnych o słabej widoczności zakrętów, wąskich pasów ruchu i licznych tirów na
drodze, które ciężko wyprzedzić oraz licznych spowalniaczy ruchu, tzw. „śpiących
policjantów”, to trzeba powiedzieć, że jest ok. Do tego dopisuje nam piękna, gorąca
pogoda no i te góry, cudne są.
Ciągle się wspinamy, w najwyższym punkcie osiągamy wysokość 4818m
npm. – przełęcz Ticlio, gdzie przebiega najwyżej położona kolej żelazna, zbudowana
zresztą przez Polaka inż. Ernesta Malinowskiego (ta informacja może być już nie
aktualna, bo z tego co wiem Chińczycy poprowadzili kolej przez Himalaje o około
200 m. wyżej od tej andyjskiej). Zrobiło się zimno lecz czuję się dobrze, trochę
zatyka mi uszy i oddech jakiś płytszy ale poza tym bez problemów. Od tego odcinka drogi przez jakiś czas zjeżdżamy
ale nie długo.
Mijamy Huancayo, jedno z większych miast
w Peru i jesteśmy już na ostatnim odcinku drogi do Pampas. Okazuje się, że
najlepsze przed nami. Po kilku może kilkunastu kilometrach skończył się asfalt.
Ostatnie 40 km trzeba pokonać po górskiej szutrowej drodze. Jeden wielki kurz,
nierówności i dziury, mocno trzęsie. Robert jednak świetnie sobie radzi – lata doświadczeń.
Ja nieco zestrachany, zwłaszcza gdy po bokach niezłe przepaści. Znów się
wspinamy na ponad 4000m npm. Widoki równie piękne, choć czasem spowite kurzem.
Popatrz tam, widać już Pampas, za ok 45 minut będziemy na miejscu. Przed nami
roztoczył się widok zielonej doliny. Pośród szarych szczytów otaczających nas
gór robi to bardzo przyjemne wrażenie. Osiem godzin drogi i jesteśmy na miejscu.
J Witaj Pampas J
J Witaj Pampas J
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFirma https://zlomujemy24h.pl/ której można zaufać przy złomowaniu pojazdów. Skorzystałem z ich usług przy złomowaniu mojego zniszczonego samochodu i byłem mile zaskoczony profesjonalnym podejściem ich zespołu. Z pewnością skorzystam z ich usług w przyszłości i polecam je innym.
OdpowiedzUsuń