poniedziałek, 14 listopada 2011

Dar Kapłaństwa


W kapłańskim życiu jest wiele momentów, które przynoszą radość, ale najbardziej cieszą serce te chwile, w których to kapłaństwo „się czuje”, kiedy można zobaczyć jak się ono realizuje. Bez wątpienia najbardziej uwidacznia się ono poprzez sprawowanie sakramentów i głoszenie Ewangelii.
 

W moim ośmioletnim posługiwaniu kapłańskim doświadczyłem wiele takich momentów, ale muszę powiedzieć, że praca misyjna pozwala odczuwać kapłaństwo znacznie bardziej.
Będąc na dużej parafii w Polsce sprawowałem Eucharystię, spowiadałem, chrzciłem, asystowałem przy zawieraniu małżeństw, udzielałem sakramentu namaszczenia chorych, głosiłem kazania, uczyłem religii - słowem robiłem to wszystko, co każdy ksiądz powinien robić, i Chwała Panu za to.  Jednak patrząc na to z obecnej perspektywy, to muszę obiektywnie stwierdzić, że w Polsce, gdzie wszystko jest w miarę poukładane, gdzie jest jeszcze wielu księży i działa się na polu jednak świadomej wiary, wszystko jest o wiele łatwiejsze. Człowiek działa w określonych ramach, mając jasne kryteria i swój zakres obowiązków i odpowiedzialności, jaką się otrzymało od przełożonych, czy samego biskupa.
Na misjach jest niby wszystko tak samo, a jednak całkowicie inaczej. Po pierwsze nie ma tu tak wielu kapłanów, po drugie, kapłanów jest mało i po trzecie, brak jest kapłanów. To zmienia całkowicie zmienia obraz pracy duszpasterskiej. Do „ogarnięcia” jest bardzo wiele miejscowości i wielka liczba ludzi - w moim przypadku to 100 miejscowości; liczba mieszkańców ok 70 tyś. i tylko dwóch księży - nie sposób wiec prowadzić duszpasterstwa w takim wymiarze i tak jak w Polsce. W żaden sposób nie da się przyrównywać zakresu obowiązków i odpowiedzialności.
Tu na misjach w każdej chwili „czuje się”, że jest się kapłanem. Ewangelia jest podstawą wszelkich działań liturgicznych i katechetycznych. Głosi się Ją słowem i życiem na każdym kroku – cały czas jesteś na oku wszystkich – nic się nie da „zagrać”, czy ukryć - musisz być po prostu autentyczny.

Jakie jest więc to moje misyjne życie kapłana? Wiele czasu poświęcam na odwiedzanie poszczególnych wiosek, nieraz jest to kilka godzin jazdy samochodem. Jadę tam, by zamienić z ludźmi parę słów, czasem zrobić krótką katechezę, później wyspowiadać, odprawić mszę świętą, udzielić chrztu, pobłogosławić małżeństwo, pomodlić się za zmarłych i poświęcić groby. 

W misyjnym posługiwaniu dużą pomoc stanowią nauczyciele religii, katecheci – mają tu  ogromną rolę do odegrania. To oni na co dzień są z ludźmi do których przyjeżdżam tylko raz w miesiącu, a czasem jeszcze rzadziej. To katecheci przekazują dzieciom Ewangelię (i nie tylko dzieciom), uczą je katechizmu, przygotowują do sakramentów świętych. Bez ich pracy byłoby nam trudno dotrzeć do wszystkich. Moja rola w tym, by koordynować i kontrolować pracę poszczególnych nauczycieli-katechetów oraz „przeegzaminować” dzieci i młodzież ze znajomości modlitw, głównych prawd wiary i  podstawowej wiedzy życia sakramentalnego. Czasem trzeba „coś” uzupełnić, wyjaśnić i douczyć, ale to wymaga już znacznie mniej wysiłku i czasu. Trudno mi nawet sobie wyobrazić ile czasu i wysiłku trzeba by dodatkowo poświecić, gdyby nie praca i zaangażowanie naszych nauczycieli-katechetów.

A zatem jeżdżę od wioski do wioski, by udzielać sakramentów i głosić Ewangelię. 

Bywa, że mszę świętą odprawiam czasem nawet pięć razy w ciągu jednego dnia – taka konieczność, gdy nie ma drugiego księdza L. Przed mszą oczywiście spowiadam, podczas mszy udzielam I Komunii Świętej, albo udzielam chrztu, albo asystuję przy ślubie, czy wszystkich tych sakramentów po kolei. Jeżeli chodzi o chrzest, to z racji znacznej ich liczby, chrztu udziela się raczej po mszy świętej. I choć trudno w to uwierzyć, to tylko przez jeden miesiąc udzieliłem tu, na misjach więcej chrztów niż w Polsce przez osiem lat (tylko jednego dnia było ich 28, w sumie to ochrzciłem już blisko 100 osób J). Tutaj po raz pierwszy w moim kapłańskim życiu mogłem celebrować uroczystość I Komunii Świętej (jak dotąd w ciągu miesiąca było ich już 6 J a przede mną jeszcze 4 takie uroczystości). Pobłogosławiłem na razie tylko jedno małżeństwo, ale tutejszy miesiąc ślubów dopiero nadchodzi J.

Co jeszcze przyniesie życie? Czas pokaże. Z pewnością wiele doświadczeń kapłańsko-misyjnych jeszcze przede mną, ale już teraz mogę powiedzieć – 
Serce rośnie, kiedy namacalnie czuje się dar Kapłaństwa w sobie.

I tylko jednego żal…, gdyby tak tutaj, było nas kapłanów trochę więcej…

Panie Żniwa poślij robotników na żniwo swoje, bo żniwo wprawdzie wielkie ale robotników mało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Papieska Intencja Misyjna

Sierpień

Aby Kościoły partykularne kontynentu afrykańskiego, wierne przesłaniu ewangelicznemu, przyczyniały się do budowania pokoju i sprawiedliwości.